Litoterapia, czyli metoda leczenia kamieniami jest dużo prostsza, niż może się wydawać. Chodzi o przestrzeń, o to aby z nimi przebywać. Tak jak z roślinami, czy zwierzętami. Sama ich obecność jest dla nas uzdrawiająca, wprowadza nas w stan relaksu i połączenia.
Moje doświadczenia z litoterapią zaczyna się od początku mojej fascynacji kamieniami. Przebywanie z kamieniami, noszenie ich wpływało na mnie. Ale dopiero gdy zaczęłam układać je na ciało i w okół niego, doświadczyłam większego przepływu energii.
Moją ulubioną metodą, jest używanie nagrzanych kamieni. Można to zrobić za pomocą słońca albo wrzątku, aby później cieplutkie je kłaść na ciało. Kryształy bardzo dobrze absorbują ciepło,a potem długo je oddają. Trzeba tylko uważać, bo np. Celestyn i Selenit które są odmianami gipsu, lepiej w wodzie nie moczyć. Piryt również nie lubi wody, a Ametyst słońca.
Jeśli chodzi o skuteczność litoterapii, to potrzebna do oceny jest systematyczność. Polecam codziennie przykładać kamień w jedno i to samo miejsce w ciele, aby zaobserwować skutki. Może to być miejsce bólu, albo miejsce w ciele, które chcemy ocieplić albo aktywować. Może zadziać się naprawdę magia.
Litoterapia jest znana od bardzo, bardzo dawna. Jednak nie wydaje mi się, aby potencjał kryształów został całkowicie odkryty. Tak naprawdę mało wiemy o kamieniach. Nauka nie zna całego składu niektórych minerałów. Dlatego najlepiej kierować się swoją intuicją, z tymi magicznymi skarbami od Matki Natury. Traktować je jako przewodników, przyjaciół i cieszyć się ich pięknym towarzystwem, ze swobodą. I szukać nowych odkryć :)
Kasia